Zryw nad zrywami

Bachuuu

Nie ulegnę z tematem śpiewania w Luzinie

Dwa lata mówiliśmy o tym a tu dupa niestety z tego wyszła

, a więc myślę, że można by przynajmniej obgadać tą sprawę.
Obiecałem, że napiszę i napisałem

Najserdeczniej jak mogę pozdrawiam!

BoBi

No mi to ju z wogóle sie nie podoba. To jak teraz jest. Mi jest trasznie głupio jak sobie pomysle że nie bedzie już koncertów. Wszystko na marne poszło Wogóle się skończyło jakoś tak dziwnie, bez żadnej rozmowy Nawet proboszcz nic nie wiedział, a o.Mariuszowie się wypytują co jest grane. Wszystko tak o kant dupy....

Bachuuu

Cosik w tym jest. Ale się nie zgodzę, że wszystko na marne poszło. Na pewno, zarówno w naszych sercach, jak i tych dla których śpiewaliśmy, został płomyk Ewangelii. Jestem tego święcie przekonany. I mi będzie dziwnie te piątki spędzać. Może warto by się obudzić.

BoBi

Nie chodzi mi o to co było kiedyś bo to wiele znaczy. Chodzi o to że już śpiewaliśmy jakoś w miarę i robiliśmy dużo dobrego, dużo się męczyliśmy, ćwiczyliśmy i moglibyśmy to wykorzystywać, dalej zasiewać ziarno ewangelii Jesteśmy potrzebni w Kościele. Marnotractwem byłoby wszystko pieprznąć i tyle.

Kasia

to już zostało pieprzłe wieeele czasu temu, i przez większość. było dość czasu i możliwości żeby odpieprznąć, ale nie wyszło.

Bachuuu

a dlaczego całość musi w tym przypadku odpowiadać za tych, którzy olali sprawę?

Kasia

nie wiem, bo wszyscy tworzyliśmy tą całość? tak myślę...

Klaudia

Tak tworzyliśmy całość ale wydaje mi się, że (z całym szacunkiem dla osób nowych) każdy nowy kto przychodził miał swoje podejście, swoje zdanie i stosunek do innych i to tez miało wpływ na to co się stało. Ale jak chcemy coś z tym zrobić to trzeba ruszyć a nie stać bez czynnie, z założonymi rękoma i patrzeć jak się „ładnie sypie”. NIE! Poza tym Krzysiek nie rozmawiał z nami, nie chciał się spotkać w CAŁOŚCI i zostawił to tak po prostu. Nie widząc w tym już żadnego wyjścia. Przykre. Jesteśmy już prawie dorośli a zostawiamy rozrzucone klocki bez sprzątnięcia bo się nie chce. Nie mogę tego przeżyć, wybaczcie ale piątek nie jest już piątkiem. Czasy z przed 3 lat minęły. Nie ma już zgranej skromnej grupy ludzi którzy chcą chwalić Boga. Szkoda. Ale myślę, że forum powinno było zostać w całości. Bo jak nie możemy się spotykać tak często to chociaż możemy pisać do siebie na forum, dzielić się własnymi przeżyciami i umawiać się na różne koncerty, ogniska czy spotkania towarzyskie. Nie można tak tego przekreślić, to jest nie normalne.
Pozdrawiam was. Pa.

Kasia

forum przedtem i tak ledwie żyło, a Krzysiu chciał się spotkać z całością, bardzo- na każdej próbie, a szczególnie na ostatnim koncercie, który jak wiadomo, musiał potem odwołać....

Kasia

i wierzcie,że nie zostawił chóru "tak po prostu"
może właśnie było odwrotnie?
(nie mówię oczywiście o wszystkich)

Klaudia

A ja już miałam prawie wszytskich i chciałam Krzysiowi i reszcie zrobic niespodzianke. Wszyscy by usiedli i po prostu powiedzieli swoje. Bez przeszkód. Ale nie udało się bo Krzysiek odwołał. Chciała, robiłam wszytsko żeby jeszcze uratować coś.

Klaudia

Nie wierze, ze to koniec. Nie wierze

Kasia

no ale przecież to nie Twoja wina. bez sens jest szukanie jakiejkolwiek winy.
szkoda tylko że wszyscy zamiast docenić , o co są bogatsi dzięki próbom i wogóle działalnosci chóru, szukają winy czemu to się rozpadło.

A o co Ci chodzi w tym że miałaś już wszystkich? Wybacz, ale nie do końca rozumiem...

Bachuuu

Jak najbardziej zgadzam się z Klaudią, że forum powinno pozostać w takim stanie, w jakim go zostawiliśmy. Bo nie słyszałem, żeby Zwykły Cud się rozpadł, tylko wstrzymał duże koncerty. Rozmawiałem z ojcem Mariuszem Rabczakiem i według niego mamy CZĘŚCIEJ grać na mszach, a tylko odpuścić sobie duże koncerty, więc zupełnie, ale to zupełnie nie rozumiem takiej modernizacji forum. I też żałuję bardzo, ze nie mogliśmy "po ludzku" porozmawiać, tylko tak ważne info przez forum się dowiadywać.

mokra_animka

ja tak sie zastanawialam i tez takie podpowiedzi z zewnatrz slyszalam ze moze by sporobowac ciagnac dalej ten spiew tylko np w innej formie grupy tzn skoro tyle osob odeszlo i bylo nas de facto malo ale przeciez na poczatku tez byla nas garstka a mimo to potrafilismy cos zdzialac czy naprawde nie mozna by sprobowac zrobic mniejszej grupy i np niewiem oglosic nabor moze sprobowac ruszyc do przodu z czyms nowym zamiast odrzucac to co juz osiagnelismy wiem ze bedzie to nas kosztowalo sporo pracy ale wierze ze jest jeszcze grupka osob ktora nadal chcialaby pospiewac...i zrobic cos pozytecznego...